sobota, 24 października 2020

Był sobie raz piorunochron

          Ludwik Jerzy Kern

Był sobie raz piorunochron,

Który na dachu stał,

Jak tylko miała być burza,

To się natychmiast bał.

Rzedła mu zaraz mina,

Przytulał się  do komina

I drżał,

Okropnie drżał.

Gdy widział, że zbliża się chmura,

To z miejsca cierpła mu skóra.

Na dachu się kulił ze strachu

I wiać miał ochotę z dachu.

Byle gdzie,

Bez różnicy,

A najchętniej do piwnicy.

Choć w piwnicy jest ciemno

I lęk serce ściska,

Lecz przynajmniej się tam nie błyska.

Bo najbardziej przerażały go błyski,

Taki był już od kołyski,

Świątek i piątek

Krył się w jakiś zakątek,

I tym się różnił w dzieciństwie

Od innych piorunochroniątek.

Aż raz,

Pewnej burzliwej niedzieli,

Piorun w ten piorunochron strzelił.

Przebiegł mu z góry na dół po drucie.

Piorunochron poczuł lekkie ukłucie,

I już było po wszystkim,

Po krzyku,

Zupełnie jak przy zastrzyku...

Teraz dumnie na dachu stoi,

I piorunów już się nie boi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz