niedziela, 26 stycznia 2020

Kotka trajkotka

        Zbigniew Dmitroca

Pewna ruda kotka,
Trzpiotka i trajkotka,
Wszystkim, kogo spotka,
Zaraz opowiada,
Że sera nie jada,
Bo nie chce być blada.
Że z powodu cery,
Je tylko desery,
I torty kawowe,
Albo bardzo zdrowe,
Lody kakaowe.
Że miseczkę mleka,
Omija z daleka,
Lub na płot ucieka,
Choć mleko nie szczeka!
Wszystkim daje rady,
Że od czekolady,
Każda blada cera,
Ciemnych barw nabiera...
Skrycie wam się zwierzę,
Że wcale nie wierzę,
Iż choć jedno zwierzę,
Calkiem serio bierze,
Bujdy rudej kotki,
Trzpiotki i trajkotki.
Poważne kocury,
Twierdzą, że to bzdury,
A maleńkie kotki,
W nosie mają plotki...

poniedziałek, 20 stycznia 2020

Uczulona kura

        Autor nieznany

Pewnego dnia przy parkanie
Dwie kury miały spotkanie.
Którego nie było w planie,
Kura zwierzyła się kurze:
" Mam uczulenie na kurze.
Tylko dlatego, sæsiadko,
Nie chodzę z kurzą gromadką.
Wszyscy plotkują w kurniku,
Że kocham się w tym indyku,
Co to wygląda jak hrabia,
Ale jak łobuz rozrabia.
Tem okropny awanturnik
Obraził już cały kurnik...
Przecież u takiego gbura
Nawet najpiękniejsza kura
Nigdy niczego nie wskóra..."
Druga odrzekła jej grzecznie
I, wbrew pozorom dorzecznie:
" Teraz rozumiem, sąsiadko,
Czemu cię widzę tak rzadko,
Bo sama wiem z doświadczenia,
Jak przykre są uczulenia..."

środa, 8 stycznia 2020

Znałem kiedyś pewną kawkę.

             Ludwik Jerzy Kern

Znałem kiedyś pewną kawkę,
Która stale miała czkawkę.
Z owej biednej kawki czkawki
Śmiały się wciąż inne kawki.
To bynajmniej nie zabawka,
Gdy tak kawkę gnębi czkawka.
Przy chronicznej takiej czkawce
Żyć się może znudzić kawce.
Żadna najstraszliwsza mżawka,
Nie wymęczy tak jak czkawka.
Brzydnie las i zieleń trawki,
Gdy nie można zgubić czkawki.
Nie smakuje z glist potrawka,
Bo smak cały psuje czkawka.
Lepiej ukłuć się agrafką,
Niż żyć stale z taką czkawką.
W końcu, gdy dostała drgawek,
Rzekła jedna z babek kawek:
" Nie ma rady, moja droga,
Musisz iść do czkawkologa ".
Pan czkawkolog zbadał kawkę,
I powiedział: " Zjedz szczypawkę.
Jak uszczypnie cię szczypawka,
Przejdzie ci natychmiast czkawka ".
W jednej chwili stado kawek,
Mnóstwo zniosło jej szczypawek,
Nie zażyła i pół dawki,
Kiedy już nie miała czkawki.

Szafa

       Anna Jana - Wach

Posłuchaj, jaki porządek mam w swojej szafie.
Na miejsce wkładam wszystko, za co się złapię.
Na trzeciej półce, od lewej strony,
Szaliczek leży równo złożony.
Na samym dole, po prawej stronie
Kalosze żółte są postawione.
Na górnej półce, w środkowym rzędzie
Kapelusz leży, niczym na grzędzie.
Nad kaloszami, w koszyczku w kropy
Leżą skarpety oraz rajstopy.
Na wąskiej półce, po lewej stronie
Sztruksowe spodnie są ułożone.
W dolnej szufladzie apaszka szara,
Miejsca znalazła tam, co nie miara.
Na samym środku, w równiutkim rządku
Koszule wiszą, nie tracąc wątku.
W głębokiej szufladzie, tuż pod sztruksami
Szelki i muszki leżą z paskami.
Wciśnięta w kącik, ten z prawej strony
Wełniana czapka stroszy pompony.
Po prawej stronie wiszą sukienki
Po lewej zaś płaszcz taki wielki.
I tak porządek mam w swojej szafie.
Czy ktoś się jeszcze w mej szafie połapie?

Może potem

                Małgorzata Strzałkowska

Nasza Basia wprost nie znosi,
kiedy ktoś ją o coś prosi.
Odpowiada: - Może potem.
Jeśli będę mieć ochotę.
Lub inaczej: - Nie ma mowy!
Nie mam dziś do tego głowy.
Albo: - Teraz? Coś takiego!
Teraz robię co innego!
I dodaje: - Szkoda gadać!
Ciągle wszystkim mam pomagać!
Aż pewnego razu w szkole
Ciut się odwróciły role.
Teraz jest w potrzebie Basia,
A więc zwraca się do Jasia.
A Jaś na to: - Nie ma mowy.
Nie mam dziś do tego głowy.
Basia idzie więc do Zosi
I o pomoc Zosię prosi.
Zosia na to: - Może potem.
Jeśli będę mieć ochotę.
Biedną Basię aż zatkało!
Co im się, do licha, stało?!
Podumała, pomyślała,
No i wreszcie zrozumiała...
Patrzy - Krysia w ławce siedzi
I się nad czymś strasznie biedzi.
Biegnie więc do Krysi prędko.
- Może pomóc ci, Krysieńko?
Ale Krysia na to: - Nie chcę.
Może później. Jeśli zechcę.
Jeśli chcesz od innych brać,
To sam też coś musisz dać.

piątek, 3 stycznia 2020

Dwa jeże

               Ludwik Jerzy Kern

Przyszły do fryzjera dwa jeże:
- Niech nam pan powie, panie fryzjerze,
Jakie się teraz nosi fryzury?
- Hm... jedni się czeszą po prostu do góry,
Drudzy znowu z przedziałkiem,
A inni golą się aż do skóry,
I chodzą bez włosów całkiem.
Niektórzy czeszą się jak Włosi...
- A grzywki?
- Grzywki też się nosi.
- A loczki?
- Loczki można także.
- A pukle?
- Nosi się, a jakże.
- A fale?
- Z wolna powracają.
- A baczki?
- Rzadko, lecz bywają.
- A czy na jeża ktoś się czesze?
- O, proszę panów, całe rzesze.
- A pan uważa, że to modne?
- Nie tylko modne, lecz wygodne.
- Więc nas nie trzeba dzisiaj strzyc?
- Moim zdaniem, nic a nic.
- To niech pan chociaż, wie pan, tak z bliska.
Wodą kolońską nas trochę popryska.
- Pf!...Pf!...Pf!...Pf!...
- Dziękujemy za to spryskanie.
Do widzenia!
- Moje uszanowanie!

Czy to łatwo?

               Ewa  Skarżyńska

Powiedz mi, tato
Czy to łatwo
Statek zbudować,
Chleb upiec?
Czy łatwo węgiel
Kruszyć czarny,
Czy łatwo
Stal wytapiać w hucie?
Niełatwo, synku, niełatwo,
Lecz warto się potrudzić.
Praca to najcenniejszy skarb,
Ludziom dawany przez ludzi.
Powiedz mi, mamo,
Czy to łatwo
Tkać płótno,
Chorych leczyć?
Czy łatwo sadzić,
Ziemniaki w polu,
Czy łatwo
Uczyć dzieci?
Niełatwo, synku, niełatwo,
Lecz warto się potrudzić.
Praca to najcenniejszy skarb,
Ludziom dawany przez ludzi.
A powiedz jeszcze,
Czy łatwo kochać, gdy serce boli?
Czy łatwo takie serce uleczyć,
Przed złem, czy łatwo je chronić?
Niełatwo, synku,
Lecz warto, bolące serce potrudzić.
Miłość to najcenniejszy dar,
Ludziom dawany przez ludzi.

Co dzieci widziały w drodze

            Maria Konopnicka

Jadą, jadą dzieci drogą,
Siostrzyczka i brat,
I nadziwić się nie mogą,
Jaki piękny świat!
Tu się kryje biała chata,
Pod słomiany dach,
Przy niej wierzba rosochata,
A w konopiach....strach.
Od łąk mokrych bocian leci,
Żabkę w dziobie ma...
- Bociuś! Bociuś! - krzyczą dzieci.
A on: - Kla!...kla!...kla!...
Tam zagania owce siwe,
Brysio, kundys zły...
Konik wstrząsa bujną grzywę,
I do stajni rży...
Idą żeńcy, niosą kosy,
Fujareczka gra,
A pastuszek mały, bosy,
Chudą krówkę gna.
Młyn na rzece huczy z dala,
Białe ciągną mgły,
A tam z kuźni, od kowala,
Lecą złote skry.
W polu, w sadzie brzmi piosenka,
Wskroś srebrzystych roś,
Siwy dziad pod krzyżem klęka,
Pacierz mówi w głos...
Jadą wioską, jadą drogą,
Siostrzyczka i brat,
I nadziwić się nie mogą,
Jaki piękny świat!

czwartek, 2 stycznia 2020

Ja i UFO

              J. R. Charlewska
                      
Nocka czarna, ciemna, głucha,
Na mój ogród spadło Ufo.
Pewnie zepsuł im się talerz,
Lub nie chcieli lecieć dalej.
I wylazły dwie pokraki,
Każdy inny, taki siaki.
Miały oczy jak szpareczki,
Ręce cienkie jak niteczki,
Nosy grube jak cebula,
Każdy futrem się otulał,
Włosy mieli krótko ścięte,
I ogony jak diablęta.
Dziwili się w gęstym mroku,
Że na ziemi taki spokój.
Ja przez okno ich widziałam
I zupełnie się nie bałam.

środa, 1 stycznia 2020

Mikołajki

                     Autor nieznany

Święty Mikołaj, to taki Święty,
który przynosi dzieciom prezenty.
I choć to może jedynie bajka,
mieszka podobno gdzieś w Mikołajkach.
Ma tam, jak mówią, domek z ogródkiem,
gdzie spędza chwile wytchnienia krótkie.
Bo choć to męczy go pewnie nieraz,
co dzień dla dzieci prezenty zbiera.
Wreszcie nadchodzi chwila właściwa,
więc renifery z północy wzywa.
A za nim sanie, do których Święty
ostrożnie układa wszystkie prezenty.
Ruszają sanie, mkną ponad drzewa,
Święty Mikołaj wesoło śpiewa.
A z sań ku ziemi, w szalonym biegu,
prezenty lecą, jak płatki śniegu.
Nad ranem koniec podniebnej jazdy,
na pożegnanie mrugają gwiazdy.
I choć to może jedynie bajka,
Święty Mikołaj śpi w Mikołajkach.

Święty Mikołaj

                      Autor nieznany

Czy wierzycie w Mikołaja, dzieci?
Ja tam wierzę. W noc grudniową, właśnie
Kiedy gwiazdy świecą najjaśniej,
Idzie z nieba do Was dobry Święty.
Idzie niebem tak, jakby przez las
Pełen chmurek, obłoków i gwiazd,
Pełen szumów i śpiewów anielskich.
Idzie Święty, serce mu się weseli,
Bowiem w worze pękatym Świętego
Nie zabraknie dla dzieci niczego.
Jest i lalka, co oczy zamyka,
Rękawice dla Wicka sieroty,
I grająca mała harmonijka,
Ciepły szalik dla Zosi na słoty.
Trochę baśni, szczypta gwiazd i nieba,
Co się zawieruszyła do wora.
Czy już serca Wam biją gorąco?
Drzwi otwórzcie Świętemu, już pora!