Miał wróbelek Elemelek
lekki katar i kaszelek.
Dziób wycierał chustką babci.
No i kichał: apci, apci!
Bo ta zima, choć już czas
jej iść za morze,
psoci nam, jak tylko może.
Wciąż się bierze na sposoby,
by podrzucić nam choroby.
Babcia: Owiń gardło ciepłym szalem
i nie wychodź z domu wcale.
Wiewiórka: Wbij jajeczka do kubeczka,
zmieszaj dobrze, cukru dosyp,
dodaj dziesięć kropli rosy
i popijaj to, nie rzadziej
niż dwadzieścia razy na dzień.
Zajączek: Weź rondelek, Elemelku,
zaparz ziółka w tym rondelku.
Pij sok z malin i jeżyny,
weź pięć proszków aspiryny.
Sowa: Ot, masz tu skarpetek parę,
bardzo ciepłe, chociaż stare.
Dzień i noc je miej na nóżkach
i czym prędzej wchodź do łóżka.
Wzdycha biedny Elemelek.
Czy to aby nie za wiele?
Aż pewnego dnia wyraźnie
poczuł się wróbelek raźniej.
Dosyć już się wyleżałem.
Dwa tygodnie leżę całe.
Skrzydła w bok i mach ogonem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz