Jan Brzechwa
Pan pomidor wlazł na tyczkę,
I przedrzeźnia ogrodniczkę.
'' Jak pan może,
Panie pomidorze?!''
Oburzyło to fasolę:
'' A ja panu nie pozwolę!
Jak pan może,
Panie pomidorze?!"
Groch zzieleniał aż ze złości:
'' Że też nie wstyd jest waszmości,
Jak pan może,
Panie pomidorze?!''
Rzepka także go zagadnie:
'' Fe! Niedobrze! Fe! Nieładnie!
Jak pan może,
Panie pomidorze?!''
Rozgniewały się warzywa:
'' Pan już trochę nadużywa.
Jak pan może,
Panie pomidorze?!''
Pan pomidor zawstydzony,
Cały zrobił się czerwony.
I spadł wprost ze swojej tyczki
Do koszyczka ogrodniczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz