Tomek Nowaczyk
Tejże historii nikt nie pamięta,
ale pewnego razu zwierzęta
( wszystkie zwierzęta - wierz mi, kolego)
zaczęły bawić się w chowanego.
Dzięcioł w swe drzewo przestał już stukać
i mówi: " Każdy z nas będzie szukać.
Lecz niech nie kryje krecik niebożę,
bo on nikogo znaleźć nie może!".
" Kto będzie szukał, ten ma nie patrzeć,
reszta - się schować i ślady zatrzeć.
Najpierw policzyć trzeba do setki,
szukamy sami - i bez lornetki!".
Więc szybko każdy szuka kryjówki,
szukają słonie oraz ryjówki
(te mają lepiej, bo słoń nie może
tak jak ryjówka się schować w norze).
Zebra po cichu do miasta spieszy,
by się na przejściu schować dla pieszych.
Serce żyrafie z przejęcia bije -
z daleka widać jej długą szyję.
A na początku miał szukać sokół,
sokolim okiem popatrzył wokół
i szybko znalazł żółwia w skorupie
(własna skorupa - schronienie głupie).
Struś afrykański - ten też głuptasek!
Schował swą głowę strusiową w piasek,
myśląc: " To będzie kryjówka super!".
Tymczasem widać mu było kuper.
A po sokole szukała wrona.
" Krrrryję!" - wrzasnęła jak oparzona.
Prawie w szukaniu dopięła swego:
znalazła wszystkich oprócz jednego.
W kwiatach stał Leon (to kameleon),
tam kolorami zalśnił jak neon.
I tu się przyznać trzeba bez bicia,
że był w tych kwiatach nie do odkrycia.
Długo szukała wrona Iwona,
lecz nie znalazła kameleona.
Do dziś tkwi biedak wśród kwiecia pstrego.
Nie warto mistrzem być chowanego...
niedziela, 1 września 2019
Wiewiórka
Władysław Broniewski
Ruda wiewiórka, ruda wiewiórka
skacze wesoło z drzewa na drzewo.
Z chwiejnej gałązki w zieleń da nurka,
machnie ogonkiem w prawo i w lewo.
Zeszła na ziemię, nic się nie boi,
wie, że orzeszki mamy w kieszonkach.
O, z ręki bierze! O, przy mnie stoi
chwiejąc puszystym końcem ogonka.
Nikt jej nie skrzywdzi, nikt jej nie spłoszy
taka jest śliczna, zręczna i żywa!
Zjadła orzeszków za kilka groszy,
na pożegnanie ogonkiem kiwa.
Ruda wiewiórka, ruda wiewiórka
skacze wesoło z drzewa na drzewo.
Z chwiejnej gałązki w zieleń da nurka,
machnie ogonkiem w prawo i w lewo.
Zeszła na ziemię, nic się nie boi,
wie, że orzeszki mamy w kieszonkach.
O, z ręki bierze! O, przy mnie stoi
chwiejąc puszystym końcem ogonka.
Nikt jej nie skrzywdzi, nikt jej nie spłoszy
taka jest śliczna, zręczna i żywa!
Zjadła orzeszków za kilka groszy,
na pożegnanie ogonkiem kiwa.
Stworki Niesforki
Eliza Rozdoba
Gdy noc zapadnie, z mysiej norki
Na świat wychodzą Stworki Niesforki,
Bardzo się śpieszą, przy drzwiach tłoczą,
Żeby do pracy wziąć się ochoczo.
Noc zapowiada się pracowicie,
Każdy przykłada się należycie,
Żeby ze wszystkim skończyć do rana,
Zanim do kuchni wejdzie mama.
Jeden Niesforek ze stołu sprząta,
Drugi kurz ściera z każdego kąta,
Trzeci ogonem szoruje garnki,
Inny wyjmuje pranie z pralki,
Jeszcze następny podłogę myje,
Kolejny nowe zasłony szyje,
A wszystkie bardzo się starają
Być cichuteńko, gdy sprzątają,
Żeby nie zbudzić domowników,
Gdyż narobiliby pewnie krzyku.
Widząc w swej kuchni małe chochliki,
Co wyglądają, jak diabliki.
A przecież stworki te, choć brzydkie,
Dobre serduszka mają wszystkie
I bardzo się biedactwa trudzą,
Żeby choć trochę pomóc ludziom.
I marzą sobie w wyobraźni,
Żeby się z nami zaprzyjaźnić,
Lecz raczej szansy na to nie mają,
Bo chociaż bardzo się starają,
Niestety z racji swej brzydoty
Z zaprzyjaźnianiem mają kłopoty.
Nie sądźmy innych według wyglądu,
Nie wydawajmy pochopnych sądów,
Dopóki kogoś się nie pozna,
Bardzo dotkliwie skrzywdzić go można.
Gdy noc zapadnie, z mysiej norki
Na świat wychodzą Stworki Niesforki,
Bardzo się śpieszą, przy drzwiach tłoczą,
Żeby do pracy wziąć się ochoczo.
Noc zapowiada się pracowicie,
Każdy przykłada się należycie,
Żeby ze wszystkim skończyć do rana,
Zanim do kuchni wejdzie mama.
Jeden Niesforek ze stołu sprząta,
Drugi kurz ściera z każdego kąta,
Trzeci ogonem szoruje garnki,
Inny wyjmuje pranie z pralki,
Jeszcze następny podłogę myje,
Kolejny nowe zasłony szyje,
A wszystkie bardzo się starają
Być cichuteńko, gdy sprzątają,
Żeby nie zbudzić domowników,
Gdyż narobiliby pewnie krzyku.
Widząc w swej kuchni małe chochliki,
Co wyglądają, jak diabliki.
A przecież stworki te, choć brzydkie,
Dobre serduszka mają wszystkie
I bardzo się biedactwa trudzą,
Żeby choć trochę pomóc ludziom.
I marzą sobie w wyobraźni,
Żeby się z nami zaprzyjaźnić,
Lecz raczej szansy na to nie mają,
Bo chociaż bardzo się starają,
Niestety z racji swej brzydoty
Z zaprzyjaźnianiem mają kłopoty.
Nie sądźmy innych według wyglądu,
Nie wydawajmy pochopnych sądów,
Dopóki kogoś się nie pozna,
Bardzo dotkliwie skrzywdzić go można.
Na plaży
Kazimierz Przylepa
Słońce od rana zachęca i praży,
Więc tłum będzie dzisiaj spędzał czas na plaży.
Termometr, co stoi cały dzień na dworze,
Wskazuje, że goręcej już dzisiaj być nie może,
Bo słońce gorącymi promieniami plażę,
Zalewa całą w wielkim, rozpalonym skwarze.
I tak rozgrzewa piasek na plaży,
Że rozgrzany gołe stopy plażowiczów parzy!
I wszyscy się cieszą z tej letniej spiekoty,
Co rozgrzewa ciała i siódme wyciska z nich poty.
I chociaż nie każdy z nich umie,
To każdy paraduje w kąpielowym kostiumie.
Choć uważać przy tym trzeba, aby
Nie spiec się na czerwono jak raki czy kraby.
A gdy rodzice leżą na leżakach bykiem
To dzieci, sypiąc piaskiem, wciąż biegają z krzykiem.
Jedne się chłodzą zajadając lody,
Inne z pluskiem wbiegają do wody.
I wszyscy radośni, i cieszą się na to,
Że wreszcie przyszło upragnione lato!
Słońce od rana zachęca i praży,
Więc tłum będzie dzisiaj spędzał czas na plaży.
Termometr, co stoi cały dzień na dworze,
Wskazuje, że goręcej już dzisiaj być nie może,
Bo słońce gorącymi promieniami plażę,
Zalewa całą w wielkim, rozpalonym skwarze.
I tak rozgrzewa piasek na plaży,
Że rozgrzany gołe stopy plażowiczów parzy!
I wszyscy się cieszą z tej letniej spiekoty,
Co rozgrzewa ciała i siódme wyciska z nich poty.
I chociaż nie każdy z nich umie,
To każdy paraduje w kąpielowym kostiumie.
Choć uważać przy tym trzeba, aby
Nie spiec się na czerwono jak raki czy kraby.
A gdy rodzice leżą na leżakach bykiem
To dzieci, sypiąc piaskiem, wciąż biegają z krzykiem.
Jedne się chłodzą zajadając lody,
Inne z pluskiem wbiegają do wody.
I wszyscy radośni, i cieszą się na to,
Że wreszcie przyszło upragnione lato!
O prawach dziecka
Marcin Brykczyński
Niech się wreszcie każdy dowie
I rozpowie w świecie całym,
Że dziecko to także człowiek,
Tyle, że jeszcze mały.
Dlatego ludzie uczeni,
Którym za to należą się brawa,
Chcąc wielu dzieci los odmienić,
Stworzyli dla Was mądre prawa.
Więc je na co dzień i od święta
Spróbujcie dobrze zapamiętać:
Nikt mnie siłą nie ma prawa zmuszać do niczego,
A szczególnie do zrobienia czegoś niedobrego.
Mogę uczyć się wszystkiego, co mnie zaciekawi
I mam prawo sam wybierać, z kim się będę bawić.
Nikt nie może mnie poniżać, krzywdzić, bić, wyzywać.
Jeśli mama albo tata już nie mieszka z nami,
Nikt nie może mi zabronić spotkać ich czasami.
Nikt nie może moich listów czytać bez pytania,
mam też prawo do tajemnic i własnego zdania.
Mogę żądać, żeby każdy uznał moje prawa,
A gdy różnię się od innych, to jest moja sprawa.
Tak się tu w wiersze poukładały
Prawa dla dzieci na całym świecie,
Byście w potrzebie z nich korzystały
Najlepiej, jak umiecie.
Niech się wreszcie każdy dowie
I rozpowie w świecie całym,
Że dziecko to także człowiek,
Tyle, że jeszcze mały.
Dlatego ludzie uczeni,
Którym za to należą się brawa,
Chcąc wielu dzieci los odmienić,
Stworzyli dla Was mądre prawa.
Więc je na co dzień i od święta
Spróbujcie dobrze zapamiętać:
Nikt mnie siłą nie ma prawa zmuszać do niczego,
A szczególnie do zrobienia czegoś niedobrego.
Mogę uczyć się wszystkiego, co mnie zaciekawi
I mam prawo sam wybierać, z kim się będę bawić.
Nikt nie może mnie poniżać, krzywdzić, bić, wyzywać.
Jeśli mama albo tata już nie mieszka z nami,
Nikt nie może mi zabronić spotkać ich czasami.
Nikt nie może moich listów czytać bez pytania,
mam też prawo do tajemnic i własnego zdania.
Mogę żądać, żeby każdy uznał moje prawa,
A gdy różnię się od innych, to jest moja sprawa.
Tak się tu w wiersze poukładały
Prawa dla dzieci na całym świecie,
Byście w potrzebie z nich korzystały
Najlepiej, jak umiecie.
Spór
Krystyna Pokorska
Dwie kreseczki
i kładeczka -
to jest właśnie "A".
Mówi: - Z liter
najważniejsza
jestem tylko ja,
i wychwala się
bez przerwy.
Czemu? Kto wie?!
Że na przykład
- jak rak rakiem -
bez ''A'' byłby ''rkiem''.
Wystąpiło
''R'' z szeregu
i powiada tak -
Rację masz, lecz
rak beze mnie
byłby tylko ''ak''.
- Gdy mnie zabraknie -
''K'' wtrąciło -
także byłby kram.
Z raka tylko
by zostały
dwie litery: ''ra''.
Wytoczyło się
''O'' okrągłe
i śmieje się w głos:
- Czy byłobyś
''A'' potrzebne
w słowie takim:
NOS?
Opuściła
nos na kwintę
samochwała ''A'',
ale spór:
kto jest ważniejszy? -
do tej pory trwa.
Dwie kreseczki
i kładeczka -
to jest właśnie "A".
Mówi: - Z liter
najważniejsza
jestem tylko ja,
i wychwala się
bez przerwy.
Czemu? Kto wie?!
Że na przykład
- jak rak rakiem -
bez ''A'' byłby ''rkiem''.
Wystąpiło
''R'' z szeregu
i powiada tak -
Rację masz, lecz
rak beze mnie
byłby tylko ''ak''.
- Gdy mnie zabraknie -
''K'' wtrąciło -
także byłby kram.
Z raka tylko
by zostały
dwie litery: ''ra''.
Wytoczyło się
''O'' okrągłe
i śmieje się w głos:
- Czy byłobyś
''A'' potrzebne
w słowie takim:
NOS?
Opuściła
nos na kwintę
samochwała ''A'',
ale spór:
kto jest ważniejszy? -
do tej pory trwa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)