Hanna Niewiadomska
Każdy wnuczek kocha dziadka,
Dziadka mieć to wielka gratka.
Wszyscy o tym wiedzą, że
- Dziadek wszystko, wszystko wie!
Bo:
Wie jak dopłynąć do Ameryki,
Jakie są w piłce nożnej wyniki,
Kto dziś na nartach najdalej skoczy,
Dlaczego chińczyk ma skośne oczy,
Czym można w rzece zanęcić ryby,
Gdzie w lesie rosną największe grzyby,
Jak na dwóch kółkach jechać rowerem,
I jak się najeść dziurawym serem!
Rozróżnia wiatry, gwiazd konstelacje,
Latem jeździmy z nim na wakacje.
Wieczorem słucha z nami muzyki,
Niestraszne mu są prawa fizyki,
Lecz choć się stara, dwoi i troi,
To on troszeczkę kogoś się boi.
Nie wiem na pewno, czyżbym miał rację?
Dziadek z respektem patrzy na... babcię!
sobota, 26 stycznia 2019
Babcia
Autor nieznany
Dzisiaj nowoczesna babcia,
Nie chce chodzić w ciepłych kapciach.
I w fotelu się nie buja,
Tylko wciąż po świecie hula.
Samochodem dzieci wiezie,
Z klocków lego robi wieżę,
Po drabinie się wdrapuje,
Alpinistę naśladuje.
Nie chce robić już na drutach,
W internecie bajek szuka,
Wieczorami tańczy sambę
I wyjada całą mambę.
Na basenie daje nurka,
By dogonić płetwonurka,
Od miesiąca, co niedziela,
Piłką nożną gole strzela!
Dziadek ręce załamuje:
- Babciu wracaj! - nawołuje.
Gdzie jest obiad i skarpety?
Haftowane gdzie serwety?
Ale babcia, moja babcia,
Moja babcia wciąż jest młoda.
Moja babcia, moja babcia,
Ciągle marzy o przygodach.
Lecz choć skarpet nie ceruje,
Nie upina z włosów koka,
To swe wnuki, oraz dziadka,
Ponad własne życie kocha.
Dzisiaj nowoczesna babcia,
Nie chce chodzić w ciepłych kapciach.
I w fotelu się nie buja,
Tylko wciąż po świecie hula.
Samochodem dzieci wiezie,
Z klocków lego robi wieżę,
Po drabinie się wdrapuje,
Alpinistę naśladuje.
Nie chce robić już na drutach,
W internecie bajek szuka,
Wieczorami tańczy sambę
I wyjada całą mambę.
Na basenie daje nurka,
By dogonić płetwonurka,
Od miesiąca, co niedziela,
Piłką nożną gole strzela!
Dziadek ręce załamuje:
- Babciu wracaj! - nawołuje.
Gdzie jest obiad i skarpety?
Haftowane gdzie serwety?
Ale babcia, moja babcia,
Moja babcia wciąż jest młoda.
Moja babcia, moja babcia,
Ciągle marzy o przygodach.
Lecz choć skarpet nie ceruje,
Nie upina z włosów koka,
To swe wnuki, oraz dziadka,
Ponad własne życie kocha.
poniedziałek, 14 stycznia 2019
Pstryk
Julian Tuwim
Sterczy w ścianie taki pstryczek,
Mały pstryczek - elektryczek,
Jak tym pstryczkiem zrobić pstryk,
To się widno robi w mig.
Bardzo łatwo:
Pstryk - i światło!
Pstryknąć potem jescze raz,
Zaraz mrok otoczy nas.
A jak pstryknąć trzeci raz -
Znowu dawny świeci blask.
Taką siłę ma tajemną
Ten ukryty w ścianie smyk!
Ciemno - widno -
Widno - ciemno.
Któż to jest ten mały pstryk?
Może świetlik? Może ognik?
Jak tam dostał się i skąd?
To nie ognik. To przewodnik.
Taki drut, a w drucie PRĄD.
Robisz pstryk i włączasz prąd!
Elektryczny bystry prrrrąd!
I skąd światło?
Właśnie stąd!
Sterczy w ścianie taki pstryczek,
Mały pstryczek - elektryczek,
Jak tym pstryczkiem zrobić pstryk,
To się widno robi w mig.
Bardzo łatwo:
Pstryk - i światło!
Pstryknąć potem jescze raz,
Zaraz mrok otoczy nas.
A jak pstryknąć trzeci raz -
Znowu dawny świeci blask.
Taką siłę ma tajemną
Ten ukryty w ścianie smyk!
Ciemno - widno -
Widno - ciemno.
Któż to jest ten mały pstryk?
Może świetlik? Może ognik?
Jak tam dostał się i skąd?
To nie ognik. To przewodnik.
Taki drut, a w drucie PRĄD.
Robisz pstryk i włączasz prąd!
Elektryczny bystry prrrrąd!
I skąd światło?
Właśnie stąd!
Spóźniony słowik
Julian Tuwim
Płacze pani Słowikowa w gniazdku na akacji,
Bo pan Słowik przed dziewiątą miał być na kolacji,
Tak się godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma,
A już jest po jedenastej - i Słowika nie ma!
Wszystko stygnie: zupka z muszek na wieczornej rosie,
Sześć komarów nadziewanych w konwaliowym sosie,
Motyl z rożna, przyprawiony gęstym cieniem z lasku,
A na deser - tort z wietrzyka w księżycowym blasku.
Może mu się co zdarzyło? Może go napadli?
Szare piórka oskubali, srebrny głosik skradli?
To przez zazdrość! To skowronek z bandą skowroniątek!
Piórka - głupstwo, bo odrosną, ale głos - majątek!
Nagle zjawia się pan Słowik, poświstuje, skacze...
Gdzieś ty latał? Gdzieś ty fruwał? Przecież ja tu płaczę!
A pan Słowik słodko ćwierka: " Wybacz, moje złoto,
Ale wieczór taki piękny, że szedłem piechotą!"
Płacze pani Słowikowa w gniazdku na akacji,
Bo pan Słowik przed dziewiątą miał być na kolacji,
Tak się godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma,
A już jest po jedenastej - i Słowika nie ma!
Wszystko stygnie: zupka z muszek na wieczornej rosie,
Sześć komarów nadziewanych w konwaliowym sosie,
Motyl z rożna, przyprawiony gęstym cieniem z lasku,
A na deser - tort z wietrzyka w księżycowym blasku.
Może mu się co zdarzyło? Może go napadli?
Szare piórka oskubali, srebrny głosik skradli?
To przez zazdrość! To skowronek z bandą skowroniątek!
Piórka - głupstwo, bo odrosną, ale głos - majątek!
Nagle zjawia się pan Słowik, poświstuje, skacze...
Gdzieś ty latał? Gdzieś ty fruwał? Przecież ja tu płaczę!
A pan Słowik słodko ćwierka: " Wybacz, moje złoto,
Ale wieczór taki piękny, że szedłem piechotą!"
Co słonko widziało
Maria Konopnicka
Cały dzionek słonko
Po niebie chodziło,
Czego nie widziało!
Na co nie patrzyło!
Widziało nasz domek,
Jak się budzi rankiem,
Jak Magda na pole
Niesie mleko dzbankiem...
Jak Wojtek wyciąga
Za studni żurawia,
Jak się mały Janek
Z Wiernusiem zabawia...
Widziało, jak owczarz
Pędzi owce siwe,
Jak Antek karemu
Rozczesuje grzywę...
Widziało gołąbki,
Jak na dach nasz lecą,
I trzepią w skrzydełka,
I pod zorzę świecą.
Widziało, jak Zosia
Z kluczykami chodzi,
Jak liźnie śmietany,
Choć się to nie godzi...
Widziało, jak Kuba
Pługiem w polu orze,
Jak wołki pogania,
Żeby było zboże...
Widziało pod lasem,
Jak się pasą krowy,
Jak tam pokrzykuje
Nasz ciołeczek płowy...
Widziało, jak Kasia
Biały ser ogrzewa,
Jak Stach konie poi,
A gwiżdże, a śpiewa...
Widziało, jak wszyscy
Po pracy zasiedli,
I z misy głębokiej
Łyżkami barszcz jedli.
Cały dzionek słonko
Po niebie chodziło,
Czego nie widziało!
Na co nie patrzyło!
Widziało nasz domek,
Jak się budzi rankiem,
Jak Magda na pole
Niesie mleko dzbankiem...
Jak Wojtek wyciąga
Za studni żurawia,
Jak się mały Janek
Z Wiernusiem zabawia...
Widziało, jak owczarz
Pędzi owce siwe,
Jak Antek karemu
Rozczesuje grzywę...
Widziało gołąbki,
Jak na dach nasz lecą,
I trzepią w skrzydełka,
I pod zorzę świecą.
Widziało, jak Zosia
Z kluczykami chodzi,
Jak liźnie śmietany,
Choć się to nie godzi...
Widziało, jak Kuba
Pługiem w polu orze,
Jak wołki pogania,
Żeby było zboże...
Widziało pod lasem,
Jak się pasą krowy,
Jak tam pokrzykuje
Nasz ciołeczek płowy...
Widziało, jak Kasia
Biały ser ogrzewa,
Jak Stach konie poi,
A gwiżdże, a śpiewa...
Widziało, jak wszyscy
Po pracy zasiedli,
I z misy głębokiej
Łyżkami barszcz jedli.
Sanna
Maria Konopnicka
Jasne słonko, mroźny dzień,
A saneczki deń, deń, deń.
A koniki po śniegu
Zagrzały się od biegu.
Jasne słonko, mroźny dzień,
A saneczki den, den, den,
A nasz Janek w złym sosie,
Bo ma gila na nosie.
Jasne słonko, mroźny dzień,
A saneczki deń, deń, deń.
A koniki po śniegu
Zagrzały się od biegu.
Jasne słonko, mroźny dzień,
A saneczki den, den, den,
A nasz Janek w złym sosie,
Bo ma gila na nosie.
Przy mrowisku
Maria Konopnicka
Co to się tak rusza nisko?
- To, dziateczki, jest mrowisko.
Czyście nigdy nie widziały,
Jak ten naród żyje mały?
O, to światek jest ciekawy!
Ma on swoje ważne sprawy,
A choć drobny, tak się trudzi
Że zawstydza dużych ludzi.
Miastem mrówek jest mrowisko.
Budują je przy pniu blisko,
By gałęzi dach zielony
W deszcz przydawał im ochrony
Wnet tam domy i ulice
Wznoszą pilnie robotnice,
Wnet budują mosty, wały,-
Taki zmyślny ludek mały.
Co igliwia tam naniosą,
Co żywicy z ranną rosą,
Co wszelakiej tam zdobyczy,
Tego, dziatki, nikt nie zliczy!
Mały, duży się przykłada...
Każdy ma - gdy ma gromada,
Zyska gniazdo? - Każdy zyska -
Takie prawo jest mrowiska.
Gdy już miasto się podniesie,
Biją drogi skroś po lesie...
Jedne suchą, ciepłą porą
Na zapasy żywność biorą.
Inne - słomkę drobnej miary
Ciągną cości we trzy pary,
Czasem - w sto - dźwigają z gąszcza
Muchę, osę, lub chrabąszcza.
- I poradzą? -
- A poradzą!
Bo i bąkom się nie dadzą,
Jedna - nicby nie zrobiła,
Lecz mrowisko - to jest siła!
Widzicie tam tego bąka,
Jak w ostrogi złote brząka,
Jak to huczy, w bęben bije!
Jaką to ma grubą szyję!
Patrzcie! Mrówki całą rzeszą
Na obronę miasta śpieszą...
Wszystkie rzędem w jedną stronę
Rożki mają nastawione.
Wszystkie zwartym idą szykiem,
Za swym wodzem naczelnikiem,
Wszystkie w jedno, co sił, mierzą;
- Zmiataj, bąku, nim uderzą!
Co to się tak rusza nisko?
- To, dziateczki, jest mrowisko.
Czyście nigdy nie widziały,
Jak ten naród żyje mały?
O, to światek jest ciekawy!
Ma on swoje ważne sprawy,
A choć drobny, tak się trudzi
Że zawstydza dużych ludzi.
Miastem mrówek jest mrowisko.
Budują je przy pniu blisko,
By gałęzi dach zielony
W deszcz przydawał im ochrony
Wnet tam domy i ulice
Wznoszą pilnie robotnice,
Wnet budują mosty, wały,-
Taki zmyślny ludek mały.
Co igliwia tam naniosą,
Co żywicy z ranną rosą,
Co wszelakiej tam zdobyczy,
Tego, dziatki, nikt nie zliczy!
Mały, duży się przykłada...
Każdy ma - gdy ma gromada,
Zyska gniazdo? - Każdy zyska -
Takie prawo jest mrowiska.
Gdy już miasto się podniesie,
Biją drogi skroś po lesie...
Jedne suchą, ciepłą porą
Na zapasy żywność biorą.
Inne - słomkę drobnej miary
Ciągną cości we trzy pary,
Czasem - w sto - dźwigają z gąszcza
Muchę, osę, lub chrabąszcza.
- I poradzą? -
- A poradzą!
Bo i bąkom się nie dadzą,
Jedna - nicby nie zrobiła,
Lecz mrowisko - to jest siła!
Widzicie tam tego bąka,
Jak w ostrogi złote brząka,
Jak to huczy, w bęben bije!
Jaką to ma grubą szyję!
Patrzcie! Mrówki całą rzeszą
Na obronę miasta śpieszą...
Wszystkie rzędem w jedną stronę
Rożki mają nastawione.
Wszystkie zwartym idą szykiem,
Za swym wodzem naczelnikiem,
Wszystkie w jedno, co sił, mierzą;
- Zmiataj, bąku, nim uderzą!
sobota, 12 stycznia 2019
Zoo
Jan Brzechwa
Matołek raz zwiedzał zoo
I wołał co chwila;"O- o!"
" Jaka brzydka papuga!"
" Żyrafa jest za długa!"
" Słoń za wysoki! "
" A po co komu te foki?"
" Zebra ma farbowane żebra!"
" Tygrys
Chętnie by mnie stąd wygryzł!"
" No, a zajrzyjmy pod daszek:
Żółw - tuś, bratku, tuś!"
" A to? Ptaszek,
Niezły ptaszek -
Struś!"
Wreszcie zbliża się do wielbłąda,
Uważnie mu się przygląda
I powiada wskazując na niego
przez kraty:
" Owszem, niezły. Niczego! Szkoda
tylko, że garbaty!"
TYGRYS
" Co słychać, panie tygrysie?"
" A nic. Nudzi mi się ".
" Czy chciałby pan wyjść
zza tych krat?"
" Pewnie. Przynajmniej bym
pana zjadł".
STRUŚ
Struś ze strach
Ciągle głowę chowa w piachu,
Więc ma opinię mazgaja.
A nadto znosi jaja
wielkości strusiego jaja.
PAPUGA
"Papużko, papużko,
Powiedz mi coś na uszko".
" Nic nie powiem, boś ty plotkarz,
Powtórzysz każdemu,
kogo spotkasz".
LIS
Rudy ojciec, rudy dziadek,
Rudy ogon - to mój spadek,
A ja jestem rudy lis,
Ruszaj stąd, bo będę gryzł.
WILK
Powiem ci w słowach kilku,
Co myślę o tym wilku:
Gdyby nie był na obrazku,
Zaraz by cię zjadł, głuptasku.
ŻÓŁW
Żółw chciał pojechać koleją,
Lecz koleje nie tanieją,
Żółwiowi szkoda pieniędzy:
" Pójdę pieszo, będę prędzej".
ZEBRA
Czy ta zebra jest prawdziwa?
Czy to tak naprawdę bywa?
Czy też malarz z bożej łaski
Pomalował osła w paski?
KANGUR
" Jakie pan ma stopy duże,
Panie kangurze!"
" Wiadomo, dlatego kangury
W skarpetkach robią dziury".
ŻUBR
Pozwólcie przedstawić sobie:
Pan żubr we własnej ososbie.
No, pokaż się żubrze. Zróbże
Minę uprzejmą, żubrze.
DZIK
Dzik jest dziki, dzik jest zły,
Dzik ma bardzo ostre kły.
Kto spotyka w lesie dzika,
Ten na drzewo szybko zmyka.
RENIFER
Przyszły dwie panie do renifera.
Renifer na nie spoziera
I rzecze z galanterią: " Bardzo mi
przyjemnie,
Że będą panie miały rękawiczki
ze mnie".
MAŁPA
Małpy skaczą niedościgle,
Małpy robią małpie figle,
Niech pan spojrzy na pawiana:
Co za małpa, proszę pana!
KROKODYL
" Skąd ty jesteś, krorkodylu?"
" Ja? Znad Nilu.
Wypuść mnie na kilka chwil,
To zawiozę cię nad Nil ".
ŻYRAFA
Żyrafa tym głównie żyje,
Że w górę wyciąga szyję.
A ja zazdroszczę żyrafie,
Ja nie potrafię.
LEW
Lew ma, wiadomo, pazur lwi,
Lew sobie z wszystkich
wrogów drwi.
Bo jak lew tylko ryknie,
To wróg natychmiast zniknie.
NIEDŹWIEDŹ
Proszę państwa, oto miś.
Miś jest bardzo grzeczny dziś,
Chętnie państwu łapę poda.
Nie chce podać? A to szkoda.
PANTERA
Pantera jest cała w cętki,
A przy tym ma bieg taki prędki,
Że chociaż tego nie lubi,
Biegnąc - własne cętki gubi.
SŁOŃ
Ten słoń nazywa się Bombi.
Ma trąbę, lecz na niej nie trąbi.
Dlaczego? Nie bądź ciekawy -
To jego prywatne sprawy.
WIELBŁĄD
Wielbłąd dźwiga swe dwa garby
Niczym dwa największe skarby
I jest w barzdo złym humorze,
Że trzeciego mieć nie może.
Matołek raz zwiedzał zoo
I wołał co chwila;"O- o!"
" Jaka brzydka papuga!"
" Żyrafa jest za długa!"
" Słoń za wysoki! "
" A po co komu te foki?"
" Zebra ma farbowane żebra!"
" Tygrys
Chętnie by mnie stąd wygryzł!"
" No, a zajrzyjmy pod daszek:
Żółw - tuś, bratku, tuś!"
" A to? Ptaszek,
Niezły ptaszek -
Struś!"
Wreszcie zbliża się do wielbłąda,
Uważnie mu się przygląda
I powiada wskazując na niego
przez kraty:
" Owszem, niezły. Niczego! Szkoda
tylko, że garbaty!"
TYGRYS
" Co słychać, panie tygrysie?"
" A nic. Nudzi mi się ".
" Czy chciałby pan wyjść
zza tych krat?"
" Pewnie. Przynajmniej bym
pana zjadł".
STRUŚ
Struś ze strach
Ciągle głowę chowa w piachu,
Więc ma opinię mazgaja.
A nadto znosi jaja
wielkości strusiego jaja.
PAPUGA
"Papużko, papużko,
Powiedz mi coś na uszko".
" Nic nie powiem, boś ty plotkarz,
Powtórzysz każdemu,
kogo spotkasz".
LIS
Rudy ojciec, rudy dziadek,
Rudy ogon - to mój spadek,
A ja jestem rudy lis,
Ruszaj stąd, bo będę gryzł.
WILK
Powiem ci w słowach kilku,
Co myślę o tym wilku:
Gdyby nie był na obrazku,
Zaraz by cię zjadł, głuptasku.
ŻÓŁW
Żółw chciał pojechać koleją,
Lecz koleje nie tanieją,
Żółwiowi szkoda pieniędzy:
" Pójdę pieszo, będę prędzej".
ZEBRA
Czy ta zebra jest prawdziwa?
Czy to tak naprawdę bywa?
Czy też malarz z bożej łaski
Pomalował osła w paski?
KANGUR
" Jakie pan ma stopy duże,
Panie kangurze!"
" Wiadomo, dlatego kangury
W skarpetkach robią dziury".
ŻUBR
Pozwólcie przedstawić sobie:
Pan żubr we własnej ososbie.
No, pokaż się żubrze. Zróbże
Minę uprzejmą, żubrze.
DZIK
Dzik jest dziki, dzik jest zły,
Dzik ma bardzo ostre kły.
Kto spotyka w lesie dzika,
Ten na drzewo szybko zmyka.
RENIFER
Przyszły dwie panie do renifera.
Renifer na nie spoziera
I rzecze z galanterią: " Bardzo mi
przyjemnie,
Że będą panie miały rękawiczki
ze mnie".
MAŁPA
Małpy skaczą niedościgle,
Małpy robią małpie figle,
Niech pan spojrzy na pawiana:
Co za małpa, proszę pana!
KROKODYL
" Skąd ty jesteś, krorkodylu?"
" Ja? Znad Nilu.
Wypuść mnie na kilka chwil,
To zawiozę cię nad Nil ".
ŻYRAFA
Żyrafa tym głównie żyje,
Że w górę wyciąga szyję.
A ja zazdroszczę żyrafie,
Ja nie potrafię.
LEW
Lew ma, wiadomo, pazur lwi,
Lew sobie z wszystkich
wrogów drwi.
Bo jak lew tylko ryknie,
To wróg natychmiast zniknie.
NIEDŹWIEDŹ
Proszę państwa, oto miś.
Miś jest bardzo grzeczny dziś,
Chętnie państwu łapę poda.
Nie chce podać? A to szkoda.
PANTERA
Pantera jest cała w cętki,
A przy tym ma bieg taki prędki,
Że chociaż tego nie lubi,
Biegnąc - własne cętki gubi.
SŁOŃ
Ten słoń nazywa się Bombi.
Ma trąbę, lecz na niej nie trąbi.
Dlaczego? Nie bądź ciekawy -
To jego prywatne sprawy.
WIELBŁĄD
Wielbłąd dźwiga swe dwa garby
Niczym dwa największe skarby
I jest w barzdo złym humorze,
Że trzeciego mieć nie może.
Ciotka Danuta
Jan Brzechwa
Gruba ciotka Danuta
Robi swetry na drutach.
Już po pięciu minutach
Dowiedziały się o tym jaskółki,
Gwałt podniosły do spółki:
" Jak to? Ciotka Danuta
Robi swetry na drutach?
Na drutach siadają ptaki,
Lecz ciotka? Skąd pomysł taki?
A lećcie do niej gromadnie,
Bo wam ciotka z drutów spadnie!"
Gruba ciotka Danuta
Robi swetry na drutach.
Już po pięciu minutach
Dowiedziały się o tym jaskółki,
Gwałt podniosły do spółki:
" Jak to? Ciotka Danuta
Robi swetry na drutach?
Na drutach siadają ptaki,
Lecz ciotka? Skąd pomysł taki?
A lećcie do niej gromadnie,
Bo wam ciotka z drutów spadnie!"
Na straganie
Jan Brzechwa
Na straganie wdzień targowy
Takie słyszy się rozmowy:
"Może pan się o mnie oprze,
Pan tak więdnie, panie koprze".
" Cóż się dziwić, szczypiorku,
Leżę tutaj już od wtorku!".
Rzecze na to kalarepka:"
Spójrz na rzepę - ta jest krzepka!"
Groch po brzuszku rzepę klepie:"
" Jak tam, rzepo? Coraz lepiej?"
"Dzięki, dzięki, panie grochu,
Jakoś żyje się po trochu.
Lecz pietruszka - z tą jest gorzej:
Blada, chuda, spać nie może".
" A to feler" -
Westchnął seler.
Burak stroni od cebuli,
A cebula doń się czuli:
" Mój buraku, mój czerwony,
Czyżbyś nie chciał takiej żony?"
Burak tylko nos zatyka:
" Niech no pani prędzej zmyka,
Ja chcę żonę mieć buraczą,
Bo przy pani wszyscy płaczą".
"A to feler" -
Westchnął seler.
Naraz słychać głos fasoli:
"Gdzie się pani tu gramoli?!"
"Nie bądź dla mnie taka wielka" -
Odpowiada jej brukselka
"Widzieliście, jaka krewka!"-
Zaperzyła się marchewka.
Niech rozsądzi nas kapusta!"
"Co, kapusta?! Głowa pusta?!"
A kapusta rzecze smutnie:
"Moi drodzy, po co kłótnie,
Po co wasze swary głupie,
Wnet i tak zginiemy w zupie!"
" A to feler"-
Westchnął seler.
Na straganie wdzień targowy
Takie słyszy się rozmowy:
"Może pan się o mnie oprze,
Pan tak więdnie, panie koprze".
" Cóż się dziwić, szczypiorku,
Leżę tutaj już od wtorku!".
Rzecze na to kalarepka:"
Spójrz na rzepę - ta jest krzepka!"
Groch po brzuszku rzepę klepie:"
" Jak tam, rzepo? Coraz lepiej?"
"Dzięki, dzięki, panie grochu,
Jakoś żyje się po trochu.
Lecz pietruszka - z tą jest gorzej:
Blada, chuda, spać nie może".
" A to feler" -
Westchnął seler.
Burak stroni od cebuli,
A cebula doń się czuli:
" Mój buraku, mój czerwony,
Czyżbyś nie chciał takiej żony?"
Burak tylko nos zatyka:
" Niech no pani prędzej zmyka,
Ja chcę żonę mieć buraczą,
Bo przy pani wszyscy płaczą".
"A to feler" -
Westchnął seler.
Naraz słychać głos fasoli:
"Gdzie się pani tu gramoli?!"
"Nie bądź dla mnie taka wielka" -
Odpowiada jej brukselka
"Widzieliście, jaka krewka!"-
Zaperzyła się marchewka.
Niech rozsądzi nas kapusta!"
"Co, kapusta?! Głowa pusta?!"
A kapusta rzecze smutnie:
"Moi drodzy, po co kłótnie,
Po co wasze swary głupie,
Wnet i tak zginiemy w zupie!"
" A to feler"-
Westchnął seler.
Zegarek
Jan Brzechwa
" Jak się zegarkowi powodzi?"
"Owszem, niczego, chodzi".
"Podobno spieszy się o trzy minuty?"
"Owszem. Jestem trochę zepsuty".
Zegarek w duchu klnie,
Bardzo mu to nie w smak,
Chciałby powiedzieć:"Nie!"
A mówi: " Tak- tak, tak - tak, tak - tak".
"Pan jakoś dziś niewesoły?"
" Bo się spóźniłem do szkoły".
" Nie wiedział pan, która godzina?
Czyżby pękła sprężyna?"
Zegarek w duchu klnie,
Bardzo mu to nie w smak,
Chciałby powiedzieć :"Nie!"
A mówi:" Tak - tak, tak - tak, tak -tak".
" Jakiej to marki zegarek?"
" Ja nie wiem. Tyle jest marek..."
" To zwykła tandeta, panie,
Za chwilę na pewno stanie!.
Zegarek w duch klnie,
Bardzo mu to nie w smak,
Chciałby powiedzieć:"Nie!"
A mówi:" Tak - tak, tak - tak, tak - tak".
" Jak się zegarkowi powodzi?"
"Owszem, niczego, chodzi".
"Podobno spieszy się o trzy minuty?"
"Owszem. Jestem trochę zepsuty".
Zegarek w duchu klnie,
Bardzo mu to nie w smak,
Chciałby powiedzieć:"Nie!"
A mówi: " Tak- tak, tak - tak, tak - tak".
"Pan jakoś dziś niewesoły?"
" Bo się spóźniłem do szkoły".
" Nie wiedział pan, która godzina?
Czyżby pękła sprężyna?"
Zegarek w duchu klnie,
Bardzo mu to nie w smak,
Chciałby powiedzieć :"Nie!"
A mówi:" Tak - tak, tak - tak, tak -tak".
" Jakiej to marki zegarek?"
" Ja nie wiem. Tyle jest marek..."
" To zwykła tandeta, panie,
Za chwilę na pewno stanie!.
Zegarek w duch klnie,
Bardzo mu to nie w smak,
Chciałby powiedzieć:"Nie!"
A mówi:" Tak - tak, tak - tak, tak - tak".
Tydzień
Jan Brzechwa
Tydzień dzieci miał siedmioro:
" Niech się tutaj wszystkie zbiorą!"
Ale przecież nie tak łatwo
Radzić sobie z liczną dziatwą:
Poniedziałek już od wtorku
Poszukuje kota w worku,
Wtorek środę wziął pod brodę:
" Chodźmy sitkiem czerpać wodę".
Czwartek w górze igłą grzebie
I zaszywa dziury w niebie.
Chcieli pracę skończyć w piątek,
A to ledwie był początek.
Zamyśliła się sobota:
" Toż dopiero jest robota!".
Poszli razem do niedzieli,
Tam porządnie odpoczęli.
Tydzień drapie się w przedziałek:
" No a gdzie jest poniedziałek?"
Poniedziałek już od wtorku
Poszukuje kota w worku -
I tak dalej....
Tydzień dzieci miał siedmioro:
" Niech się tutaj wszystkie zbiorą!"
Ale przecież nie tak łatwo
Radzić sobie z liczną dziatwą:
Poniedziałek już od wtorku
Poszukuje kota w worku,
Wtorek środę wziął pod brodę:
" Chodźmy sitkiem czerpać wodę".
Czwartek w górze igłą grzebie
I zaszywa dziury w niebie.
Chcieli pracę skończyć w piątek,
A to ledwie był początek.
Zamyśliła się sobota:
" Toż dopiero jest robota!".
Poszli razem do niedzieli,
Tam porządnie odpoczęli.
Tydzień drapie się w przedziałek:
" No a gdzie jest poniedziałek?"
Poniedziałek już od wtorku
Poszukuje kota w worku -
I tak dalej....
wtorek, 8 stycznia 2019
Zła zima
Maria Konopnicka
Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
Szczypie w nosy, szczypie w uszy
Mroźnym śniegiem w oczy prószy,
Wichrem w polu gna!
Nasza zima zła!
Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
Płachta na niej długa, biała,
W ręku gałąź oszroniała,
A na plecach drwa...
Nasza zima zła!
Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
A my jej się nie boimy,
Dalej śnieżkiem w plecy zimy,
Niech pamiątkę ma!
Nasza zima zła!
Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
Szczypie w nosy, szczypie w uszy
Mroźnym śniegiem w oczy prószy,
Wichrem w polu gna!
Nasza zima zła!
Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
Płachta na niej długa, biała,
W ręku gałąź oszroniała,
A na plecach drwa...
Nasza zima zła!
Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
A my jej się nie boimy,
Dalej śnieżkiem w plecy zimy,
Niech pamiątkę ma!
Nasza zima zła!
Stefek Burczymucha
Maria Konopnicka
O większego trudno zucha,
Jak był Stefek Burczymucha,
- Ja nikogo się nie boję!
Choćby niedźwiedź...to dostoję!
Wilki?...Ja ich całá zgraję
Pozabijam i pokraję!
Te hieny, te lamparty
To są dla mnie czyste żarty!
A pantery i tygrysy
Na sztyk wezmę u swej spisy!
Lew!...Cóż lew jest?! - Kociak duży!
Naczytałem się podróży!
I znam tego jegomości,
Co zły tylko, kiedy pości.
Szakal, wilk,?...Straszna nowina!
To jest tylko większa psina!...
Brysia mijam zaś z daleka,
Bo nie lubię, gdy kto szczeka!
Komu zechcę, to dam radę!
Zaraz za ocean jadę.
I nie będę Stefkiem chyba,
Jak nie chwycę wieloryba!
I tak przez dzień boży cały
Zuch nasz trąbi swe pochwały,
Aż raz usnął gdzieś na sianie...
Wtem się budzi niespodzianie.
Patrzy, aż tu jakieś zwierzę
Do śniadania mu się bierze.
Jak nie zerwie się na nogi,
Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi!
Pędzi jakby chart ze smyczy...
- Tygrys, tato! Tygrys! - krzyczy.
- Tygrys?... - ojciec się zapyta.
- Ach, lew może!...Miał kopyta
Straszne! Trzy czy cztery nogi,
Paszczę taką! Przy tym rogi...
- Gdzie to było?
- Tam na sianie.
- Właśnie porwał mi śniadanie...
Idzie ojciec, służba cała,
Patrzą... a tu myszka mała
Polna myszka siedzi sobie
I ząbkami serek skrobie!...
O większego trudno zucha,
Jak był Stefek Burczymucha,
- Ja nikogo się nie boję!
Choćby niedźwiedź...to dostoję!
Wilki?...Ja ich całá zgraję
Pozabijam i pokraję!
Te hieny, te lamparty
To są dla mnie czyste żarty!
A pantery i tygrysy
Na sztyk wezmę u swej spisy!
Lew!...Cóż lew jest?! - Kociak duży!
Naczytałem się podróży!
I znam tego jegomości,
Co zły tylko, kiedy pości.
Szakal, wilk,?...Straszna nowina!
To jest tylko większa psina!...
Brysia mijam zaś z daleka,
Bo nie lubię, gdy kto szczeka!
Komu zechcę, to dam radę!
Zaraz za ocean jadę.
I nie będę Stefkiem chyba,
Jak nie chwycę wieloryba!
I tak przez dzień boży cały
Zuch nasz trąbi swe pochwały,
Aż raz usnął gdzieś na sianie...
Wtem się budzi niespodzianie.
Patrzy, aż tu jakieś zwierzę
Do śniadania mu się bierze.
Jak nie zerwie się na nogi,
Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi!
Pędzi jakby chart ze smyczy...
- Tygrys, tato! Tygrys! - krzyczy.
- Tygrys?... - ojciec się zapyta.
- Ach, lew może!...Miał kopyta
Straszne! Trzy czy cztery nogi,
Paszczę taką! Przy tym rogi...
- Gdzie to było?
- Tam na sianie.
- Właśnie porwał mi śniadanie...
Idzie ojciec, służba cała,
Patrzą... a tu myszka mała
Polna myszka siedzi sobie
I ząbkami serek skrobie!...
Pranie
Maria Konopnicka
- Pucu! Pucu! Chlastu! Chlastu!
Nie mam rączek jedenastu,
Tylko dwie mam rączki małe,
Lecz do prania doskonałe.
Umiem w cebrzyk wody nalaç,
Umiem wyprać...no...i zwalać,
Z mydła zrobię tyle piany,
Co nasz kucharz ze śmietany.
I wypłuczę, i wykręcę,
Choć mnie dobrze bolą ręce.
Umiem także i krochmalić,
Tylko nie chcę się już chwalić!
- A u pani? Jakże dziatki?
Czy też brudzą się manatki?
- U mnie? Ach! To jeszcze gorzej:
Zaraz zdejmuj, co się włoży!
Ja i praczki już nie biorę,
Tylko co dzień sama piorę!
Taka to praca zawsze nowa,
Gdy kto lalek się dochowa!
- Pucu! Pucu! Chlastu! Chlastu!
Nie mam rączek jedenastu,
Tylko dwie mam rączki małe,
Lecz do prania doskonałe.
Umiem w cebrzyk wody nalaç,
Umiem wyprać...no...i zwalać,
Z mydła zrobię tyle piany,
Co nasz kucharz ze śmietany.
I wypłuczę, i wykręcę,
Choć mnie dobrze bolą ręce.
Umiem także i krochmalić,
Tylko nie chcę się już chwalić!
- A u pani? Jakże dziatki?
Czy też brudzą się manatki?
- U mnie? Ach! To jeszcze gorzej:
Zaraz zdejmuj, co się włoży!
Ja i praczki już nie biorę,
Tylko co dzień sama piorę!
Taka to praca zawsze nowa,
Gdy kto lalek się dochowa!
Niezapominajki
Maria Konopnicka
Niezapominajki
to są kwiaty z bajki!
Rosną nad potoczkiem,
patrzą rybim oczkiem.
Gdy się płynie łódką,
Śmieją się cichutko
I szepcą mi skromnie:
" Nie zapomnij o mnie".
Niezapominajki
to są kwiaty z bajki!
Rosną nad potoczkiem,
patrzą rybim oczkiem.
Gdy się płynie łódką,
Śmieją się cichutko
I szepcą mi skromnie:
" Nie zapomnij o mnie".
Dziadek przyjdzie
Maria Konopnicka
Dziadek dzisiaj przyjdzie,
W wielkim krześle siędzie,
Śliczne mi powieści
Opowiadać będzie.
Pal mi się, ogieńku!
Pal mi się wesoło!
Wy, złote iskierki,
sypcie mi się wkoło!
Dziadek dużo widział,
Dużo ziemi schodził;
Już sam nie pamięta,
Kiedy się urodził.
Pal mi się, ogieńku!
Pal mi się wesoło!
Wy, złote iskierki,
sypcie mi się wkoło!
Jak nam dziadek zacznie
Prawić różne dziwy,
To świat dawny staje
Przede mną jak żywy.
Pal mi się, ogieńku!
Pal mi się wesoło!
Wy, złote iskierki,
polatujcie wkoło!
I dawne zagrody,
I ludzie, i pleśnie...
Do rana samego
Marzą mi się we śnie!
Pal mi się, ogieńku!
Pal mi się wesoło!
Wy, złote iskierki,
polatujcie wkoło!
Dziadek dzisiaj przyjdzie,
W wielkim krześle siędzie,
Śliczne mi powieści
Opowiadać będzie.
Pal mi się, ogieńku!
Pal mi się wesoło!
Wy, złote iskierki,
sypcie mi się wkoło!
Dziadek dużo widział,
Dużo ziemi schodził;
Już sam nie pamięta,
Kiedy się urodził.
Pal mi się, ogieńku!
Pal mi się wesoło!
Wy, złote iskierki,
sypcie mi się wkoło!
Jak nam dziadek zacznie
Prawić różne dziwy,
To świat dawny staje
Przede mną jak żywy.
Pal mi się, ogieńku!
Pal mi się wesoło!
Wy, złote iskierki,
polatujcie wkoło!
I dawne zagrody,
I ludzie, i pleśnie...
Do rana samego
Marzą mi się we śnie!
Pal mi się, ogieńku!
Pal mi się wesoło!
Wy, złote iskierki,
polatujcie wkoło!
Tęczowy duszek
Maria Konopnicka
Kiedy czytam w mym ogródku,
Kiedy szemrzą trawy, drzewa,
Wtedy słyszę - po cichutku
Coś w gęstwinie wonnej śpiewa...
Coś ci śpiewa, coś - ci gada,
Brzęczy niby złota pszczoła,
Różne dziwy opowiada,
A kto taki - nie wiem zgoła!
Czasem myślę, że to róża,
Co na krzaku się rozwija,
I oczęta do mnie zmruża...
Czasem myślę - że lilija...
Albo może żuczki złote,
Może muszki i motyle,
Brzęczą w uszko, tak, na psotę,
Gdy zadumam się na chwilę.
I raz tylko mi się zdało,
Że wskroś młodych listków sieci
Widzę postać " duszka " białą,
Jak na skrzydłach ku mnie leci...
Jasność słońca, dźwięk piosenki,
Zapach kwiatów, listków szmery
W tęczę tkały mu sukienki
I skrzydełek jego cztery...
Jak motylek na krzewinie,
Tak nad głową moją siedział...
Myślę, że te wszystkie owe
Dziwy - on mi opowiedział.
O tej pięknej, wielkiej ziemi,
O tych morzach, o tych górach,
O tych orłach, co nad nimi
Do gniazd swoich lecą w chmurach.
O tej czystej serc pogodzie,
Której żaden mrok nie zaćmi,
O miłości i o zgodzie,
I o pracy z ludźmi braćmi.
Kiedy czytam w mym ogródku,
Kiedy szemrzą trawy, drzewa,
Wtedy słyszę - po cichutku
Coś w gęstwinie wonnej śpiewa...
Coś ci śpiewa, coś - ci gada,
Brzęczy niby złota pszczoła,
Różne dziwy opowiada,
A kto taki - nie wiem zgoła!
Czasem myślę, że to róża,
Co na krzaku się rozwija,
I oczęta do mnie zmruża...
Czasem myślę - że lilija...
Albo może żuczki złote,
Może muszki i motyle,
Brzęczą w uszko, tak, na psotę,
Gdy zadumam się na chwilę.
I raz tylko mi się zdało,
Że wskroś młodych listków sieci
Widzę postać " duszka " białą,
Jak na skrzydłach ku mnie leci...
Jasność słońca, dźwięk piosenki,
Zapach kwiatów, listków szmery
W tęczę tkały mu sukienki
I skrzydełek jego cztery...
Jak motylek na krzewinie,
Tak nad głową moją siedział...
Myślę, że te wszystkie owe
Dziwy - on mi opowiedział.
O tej pięknej, wielkiej ziemi,
O tych morzach, o tych górach,
O tych orłach, co nad nimi
Do gniazd swoich lecą w chmurach.
O tej czystej serc pogodzie,
Której żaden mrok nie zaćmi,
O miłości i o zgodzie,
I o pracy z ludźmi braćmi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)